Może więc jednak ślub? Decyzję o ślubie znacznie łatwiej podjąć kobiecie niż mężczyźnie. Panowie obawiają się utraty wolności, możliwości pójścia z kumplami na piwo czy na ryby. Ślub często jest postrzegany jako kres (swobody, wolności), a jest przecież początkiem – nowej rodziny, nowego życia i nowych możliwości.
Prawnie zawarte małżeństwo daje poczucie pewności, stabilizacji życiowej i bezpieczeństwa. Małżonkowie czują opiekę drugiej osoby, wiedzą, że w razie jakichś życiowych kłopotów (choroba, utrata pracy) nie zostaną ze swoim problemem sami. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak samo czuły się osoby żyjące w konkubinacie, ale jednak prawo stoi tu zdecydowanie po stronie prawnych związków: na małżonkach ciąży wzajemny obowiązek troski o utrzymanie, a w razie rozpadu związku można ubiegać się o alimenty od drugiej strony. W małżeństwie istnieje wspólnota majątkowa, więc wszystko, czego para się dorobi stanowi jej wspólną własność – nawet, jeśli tylko mąż pracuje na utrzymanie domu, w razie rozwodu żona ma prawo do połowy zgromadzonego majątku. Małżonkowie mogą wspólnie rozliczać się z fiskusem, łatwiej im też uzyskać kredyt czy pożyczkę – niestety, za jej spłatę odpowiadają oboje (chyba, że mają zniesioną współwłasność). Parom o niskich dochodach, a mającym dzieci, przysługuje dodatek rodzinny. Małżonkowie dziedziczą po sobie wzajemnie – testament nie jest tu wymaganym dokumentem.
Decyzja o byciu razem z ukochaną osobą jest jedną z najważniejszych, jakie podejmujemy w dorosłym życiu. Niektórzy z nas nie wyobrażają sobie wspólnego życia bez ślubu, dla innych urzędowy „papierek” nie jest ważny, bo liczą się tylko uczucia i chęć bycia razem. W każdym przypadku najważniejsza jest miłość, wyrozumiałość, gotowość do ustępstw i kompromisów, bo tylko wtedy nasz związek ma szanse być trwały i stabilny. A o to przecież chodzi, prawda?